O nie! Austin tego pożałuje! Czułam jak narasta we mnie
wściekłość. Kopnęłam kosz na śmieci i wszystko wysypało się dookoła. Nie
zważając na to, powtórzyłam tę czynność jeszcze kilka razy robiąc jeszcze
większy bałagan w kuchni.
- Kurwa! Kurwa! Kurwa! Ku-u-u – po chwili moja wściekłość
przerodziła się w rozpacz. Upadłam na podłogę i zaczęłam głośno szlochać.
Dławiłam się własnymi łzami leżąc pośród wyrzuconej zawartości kosza. Łzy
spływały mi po policzkach, łkałam i po prostu leżałam. Po chwili doszłam do wniosku,
że muszę usłyszeć znajomy głos, który doda mi otuchy. Wstałam, otrzepałam się i
sięgnęłam po telefon. Otarłam łzy z oczu żeby lepiej widzieć i dotknęłam ikonki
połączenia.
- Halo? – usłyszałam słaby i dobrze mi znany głos w
słuchawce.
- Lola?
- O boże, Suz. Co się stało?
- Ni-ic – załkałam do telefonu. – Chciałam tylko usłyszeć
twój gło-os.
- Nie kłam. Wiem kiedy to robisz. Poza tym, słyszę, że
płaczesz. Jesteś w domu?
- Ta-ak..
- Będę za 10 minut. Nigdzie się nie ruszaj – moja
przyjaciółka rozłączyła się, a pode mną ugięły się kolana. ‘A gdzie niby
miałabym pójść’ pomyślałam. Nie wiem czemu tak reagowałam na to wszystko ale
tak wyszło. Wydawało mi się, że minęła minuta kiedy drzwi nagle się otworzyły.
Z twarzą przy podłodze zobaczyłam czarne szpilki w progu.
- O mój boże, Suz! – Lola podbiegła do mnie i chwyciła w
ramiona. – Kochanie, co się stało? Boże święty, jak ty wyglądasz!
Spojrzałam na nią. W jej oczach widać było troskę i coś
jeszcze, ale nie wiem dokładnie co. Zamrugałam trzy razy i przytuliłam ją
mocno.
- Lola, przepraszam.
- Za co?
- Za wszystko. Za wszystkie te złe rzeczy, które ci
zrobiłam. Za wszystkie sytuacje kiedy nie powiedziałam ci prawdy, kiedy cię
okłamałam. Za wszystko! Tylko proszę, nigdy nie odwracaj się ode mnie, to
będzie za bardzo bolało. Proszę!
- Czemu miałabym to robić, Suzanne? Przecież wiesz, że za
bardzo cię kocham, głuptasku. Tylko dlatego płaczesz? Bo wyobraziłaś sobie to,
że się zostawiam?
- Nie… Nie zupełnie. Oj Lol! Jestem idiotką, jestem wielką
idiotką. Nie ma głupszej osoby na świecie! Najpierw robię, później myślę.
Cze-e-emuuu – łzy trysnęły z moich oczu nowym strumieniem.
Moja przyjaciółka nic nie powiedziała. Pogłaskała mnie po
głowie i wstała.
- Przyniosę ci chusteczkę – powiedziała i odeszła w stronę
kuchni.
Nie minęła minuta kiedy usłyszałam krzyk:
- Cholera jasna! Ja pierdolę, Suz! Co tu się stało???
Dopiero po chwili doszłam do wniosku, że pewnie zobaczyła
bałagan w kuchni. Wstałam i poszłam w jej stronę. Moja przyjaciółka właśnie
podnosiła kosz i wrzucała śmieci z powrotem.
- Co to? Od kogo? Czemu to leży w śmieciach? – wyciągnęła w
moją stronę rękę z kwiatami od Austina. Nie były w dobrym stanie.
- To A-a-a-austiiiin – i kolejny potok łez. Czy one nigdy
się nie kończą?
- Coooo? – Lola spojrzała na mnie z niedowierzaniem. –
Austin? Ten sukinsyn? Co on robi w Los Angeles?
- Wrócił.
- Kiedy?
- Kilka dni temu. Nie pamiętam kiedy dokładnie.
- I dlatego płaczesz? – spojrzała na mnie ze zdziwieniem.
- Oj Lol, to nie o to chodzi. Jestem po prostu głupia! Mam
szansę na idealnego chłopaka, którego pożąda wiele dziewczyn na świecie. Szansa
jest tak blisko, a ja oczywiście muszę wszystko spierdolić…
Lola spojrzała na mnie pytająco. Musiałam jej wszystko
opowiedzieć. Prędzej czy później i tak by to ze mnie wyciągnęła.
- Byłam na kolacji z Justinem i…
- Bieberem??? – spojrzała na mnie z
błyskiem w oczach.
- Tak – Lola, jęknęła. – Nie przerywaj mi proszę, bo nie
dowiesz się o co chodzi.
Moja przyjaciółka pokazała gest zawiązywania ust.
- Byłam na kolacji z Justinem. Wszystko byłoby idealnie,
gdyby nie to, że naszym kelnerem okazał się Austin. Kiedy go zobaczyłam cos
mnie tknęło. Może fakt, iż to była nasza restauracja, nie wiem. W każdym razie,
poszłam za nim do kuchni. Znalazłam go i chciałam porozmawiać, ale nie wiem co
we nie wstąpiło. Pocałowałam go, Lola, pocałowałam! Nie wiem czemu! – łzy
pojawiły się w moich oczach już nie wiem, który raz tego dnia. – Dopiero po
chwili zdałam sobie sprawę z tego co zrobiłam. Wybiegłam z restauracji, a
Justin wybiegł za mną. Pytał się o co chodzi, ale mu nie powiedziałam. Bo co
miałabym mu powiedzieć? ‘Jem z tobą kolację, ale w międzyczasie wychodzę do
kuchni żeby przelizać się z kelnerem’? Płakałam w jego ramię cały czas. Po tym
pewnie nie będzie chciał mnie znać.
- Oj Suz. Nie wiem co mam teraz powiedzieć. Zatkało mnie.
Powalił mnie fakt, że pocałowałaś Austina. Będąc jednocześnie na randce z
Justinem Bieberem! Taka szansa! Co on ci mówił, jak wracaliście do domu?
- Pytał się, co się stało, czemu płaczę, głaskał po głowie,
trzymał mnie za rękę. Troszczył się po prostu.
- O kochana! A co jeżeli mu się spodobałaś?
- Jak ‘co jeżeli’? Nie będzie chciał mnie znać jak się
dowie.
- Ale na razie nic nie wie. Więc ciesz się chwilą! Chwytaj
póki masz okazję! Jejciu, ale ci zazdroszczę – spojrzała na mnie z podnieceniem
w oczach. – A teraz posprzątajmy ten burdel, który tu zrobiłaś. Chyba nie chcę
wiedzieć co tu się stało – uśmiechnęła się i po chwili zbierałyśmy już śmieci z
podłogi.
20 minut później kuchnia była czysta, błyszcząca i pachnąca.
Umyłyśmy z Lolą podłogę i blaty. Zadowolone z naszego dzieła zrobiłyśmy sobie
popcorn i usiadłyśmy przed telewizorem. Włączyłyśmy jakiś film i śmiejąc się
oraz rozmawiając oglądałyśmy go. W pewnym momencie usłyszałam dźwięk
nadchodzącej wiadomości. Wzięłam iPhone do ręki i przeczytałam:
Od. Justin
Jesteś w domu?
Szybko wklepałam odpowiedź:
Do: Justin
Tak
Usiadłam z powrotem obok Loli, wzięłam garść popcornu i
zaczęłam myśleć, czemu do mnie napisał. Ostatnio jak mnie widział, nie byłam w
dobrym stanie. Spoglądałam co chwilę na mój telefon, milczał. Justin nie
odpisał. O co mu chodziło? Pół godziny później usłyszałyśmy dzwonek do drzwi.
- Ciekawe kto to. Pójdę otworzyć – rzuciłam do Loli.
- Pewnie pizza. Zamówiłam ją 15 minut temu. Powinna już być.
Podeszłam do drzwi, przekręciłam klucz i otworzyłam je na
oścież. Na progu stał Justin z pudełkiem pizzy.
- Hej – powiedział i obdarzył mnie idealnym uśmiechem. –
Spotkałem dostawcę pod drzwiami. Zapłaciłem, mam nadzieję, że się nie gniewasz?
Wybacz, że wpadam tak, bez zapowiedzi, ale musiałem sprawdzić czy wszystko już
z tobą w porządku. Jesteś sama?
- Tak… To znaczy nie! Jest Lola – zatkało mnie kiedy
zobaczyłam go w wejściu więc nie umiałam skleić logicznego zdania.
- Ah… Mogę wejść? – spojrzał na mnie pytająco z rozbawieniem
w oczach.
- Tak tak – przesunęłam się, żeby zrobić mu miejsce.
- Suz, co tak długo. Umieram z głodu – usłyszałam głos
przyjaciółki dochodzący z salonu, a po chwili dźwięk podnoszenia się z kanapy i
kroki. – Co ci zajmuje tyle cza… O mój boże! – Lola nie dokończyła zdania, bo
zobaczyła Justina. Zasłoniła sobie usta dłonią, a w oczach miała
niedowierzanie.
- Lol, spokojnie. Musisz przywyknąć, proszę.
- Przywyknąć? – chłopak podniósł brwi. – Czyli masz zamiar
zapraszać mnie częściej?
- Nic takiego nie powiedziałam.
- Zaprosiłaś go i nic mi nie powiedziałaś? – Lola otrząsnęła
się lekko z szoku.
- Nie zapraszałam go. Otwierałam drzwi będąc pewna, że to
dostawca pizzy.
- To co tam ciekawego robicie, dziewczęta?
- Oglądamy film! Dołączysz się? – Lola wyrzuciła z siebie
trochę za szybko.
- Jasne! W końcu zapłaciłem za tą pizzę, więc powinienem
dostać chociaż kawałek – Justin uśmiechnął się szeroko, a ja zamknęłam drzwi i
ruszyłam do kuchni.
Byłam zdenerwowana faktem, że Justin wpadł bez ostrzeżenia i
nie mogłam się na to psychicznie nastawić po tym co zrobiłam w restauracji.
Jednak moje zdenerwowanie przykrywało teraz zażenowanie moją przyjaciółką,
która latała wokół chłopaka jak natrętna mucha i co chwilę coś wykrzykiwała
albo popiskiwała. Kiedy Juss w końcu się od niej uwolnił i usiadł na krześle
naprzeciwko mnie miał rozbawioną minę.
- Ona ma tyle energii co 5-latek – powiedział patrząc na
Lolę. – Ona zawsze się tak zachowuje?
- Nie, ta sytuacja jest wyjątkowa. Wiesz, nie codziennie
światowej sławy bóg seksu wbija ci do domu nieproszony.
- Czy ty właśnie stwierdziłaś, że jestem seksowny? – rzucił
mi zalotne spojrzenie.
- Nie łap mnie za słowa – rzuciłam w niego ścierką, którą
akurat trzymałam w ręce. – Powiedziałam tak, bo wszystkie twoje fanki tak
uważają, a Lola jest jedną z nich więc…mówiłam tak jakby w jej imieniu.
- Szkoda – spuścił oczy na swoje dłonie. – Ale co ja się
będę martwił jedną dziewczyną, która nie uważa mnie za boga seksu skoro pół
ludzkości na mnie leci – zaśmiał się, a ja rzuciłam mu piorunujące spojrzenie.
– Hej hej! Tylko żartuję.
Nie mogłam się na niego gniewać kiedy rzucał mi to
uwodzicielskie spojrzenie spod gęstych rzęs.
- Nie chcę wam przerywać jakże interesującej rozmowy, ale
pizza stygnie, a wiesz Suz jak bardzo nie lubię zimnej pizzy.
- Okej, Lola – Justin wstał z krzesła. – Zgłodniałem trochę.
Pokaż mi salon.
Kiedy odchodzili zastanawiałam się z jakiej racji mi,
przeciętnej dziewczynie, niezbyt pięknej, nieciekawej przytrafiło się tyle
szczęścia w postaci wspaniałej przyjaciółki, która wzbudzała pożądanie u wielu
mężczyzn oraz chłopaka (nie wiem jak określić to co nas łączyło), który był
odwzorowaniem Loli, ale płci przeciwnej. O nieeee! Oni zdecydowanie nigdy nie
powinni być razem. Świat nie zniósłby takiej eksplozji idealności, popularności
i seksapilu.
- Suz, żyjesz? – usłyszałam krzyk przyjaciółki z salonu. –
Zaraz nic ci nie zostanie!
- Tak tak, już idę – odpowiedziałam jej i odłożyłam
szklankę, którą wycierałam od 10 minut (robię to zawsze jak jestem
zdenerwowana).
Kiedy szłam korytarzem usłyszałam tylko śmiech obojga z
moich gości. ‘Nie zasługuję na to’ pomyślałam. Zatrzymałam się na rogu żeby na
nich popatrzeć. Justin odgryzał kawałek pizzy kiedy Lola cos bardzo energicznie
mu opowiadała. Z ciastem z ustach zaczął się śmiać, oparł się plecami o sofę i
złapał za brzuch, jednocześnie zasłaniając usta żeby nie opluć blondynki. Moja
przyjaciółka też się śmiała nadal mocno gestykulując i udając jakąś postać,
której nie mogłam rozszyfrować. Kiedy chłopak lekko się uspokoił, otarł
wierzchem dłoni usta i odwrócił się w moją stronę. Na jego ustach z powrotem
pojawił się szeroki uśmiech.
- Suzanne, nareszcie. Już myślałem, że coś cię zjadło po
drodze. Siadaj z nami.
Ruszyłam w jego stronę i klapnęłam na miejscu obok.
- Lola właśnie opowiadała mi historię jak źle się poczułaś w
szkole i oplułaś nauczycielkę. A kiedy ci nie pozwoliła wyjść do toalety to na
nią zwymiotowałaś. Jej parodia reakcji tej kobiety doprowadziła mnie do łez!
Rzuciłam Loli zabójcze spojrzenie. Czy ona próbowała mnie
upokorzyć w oczach Justina?
- Dziękuję, przyjaciółko – rzuciłam krótko. – Ta historia
jest idealna do opowiadania podczas jedzenia pizzy w miłej atmosferze!
- Oj Suz, nie gniewaj się – mrugnęła do mnie. – Ty byś mu o
tym nie opowiedziała, a sądziłam, że powinien poznać cię z każdej strony.
- To nie było zabawne, Lola. Ja się nie śmieję! Próbujesz
mnie upokorzyć? Pokazać z jak najgorszej strony? – miałam łzy w oczach. –
Będzie lepiej jak już sobie pójdziesz.
- Hej, Suz, spokojnie. Ona przecież nic nie zrobiła. Chciała
być miła, nic poza tym – Justin pogłaskał mnie po ramieniu.
- Nie! Nie znasz jej! Ona zawsze ma ułożony plan, ukryty cel
w tym co robi! To nie jest pierwszy raz kiedy obrała taką taktykę.
Lola była w szoku, ale nawet mnie to nie wzruszyło. Wstała z
fotela i dumą na twarzy, którą próbowała zakryć upokorzenie wyszła z pokoju.
- Miło było cię poznać, Justin – rzuciła tylko w stronę
chłopaka i zamknęła za sobą drzwi.
- Chyba trochę przesadziłaś – mruknął zszokowany Justin.
- Proszę cię, nie mówmy o tym. Teraz mam tylko ochotę napić
się wódki. Idziemy do baru? – odparłam z westchnięciem.
- Wiesz Suz… Ja tak po prostu nie mogę… Hmm… Nie zrozum mnie
źle…
- Rozumiem, nie masz ochoty ze mną nigdzie wychodzić. Na
naszych dwóch ostatnich spotkaniach pokazałam na co mnie stać i nie zdziwię się
jak teraz wyjdziesz. Droga wolna, uciekał póki możesz – coraz więcej łez
zbierało się w moich oczach.
- Nie! – szybko zaprotestował. – Nie o to mi chodziło!
Chodzi o to, że…jeżeli ja sobie teraz wyjdę do pubu i zaleję w trupa z
tajemniczą dziewczyną, o której trąbią teraz media to jutro znajdziemy się na
pierwszej stronie wielu gazet. A tego chcę uniknąć.
- Aaaa… przepraszam – moja twarz zmieniła kolor na czerwony.
– Jeju, wybacz. Ja umiem wszystko spieprzyć. Mówię zanim pomyślę. – łzy w końcu
znalazły drogę ucieczki spod moich powiek.
- Możemy po prostu posiedzieć na tej kanapie w ciszy. Sądzę,
że tak będzie lepiej, uspokoisz się wyciszysz – objął mnie ręką w talii i przyciągnął
do siebie tak, że moja głowa opadła na jego tors.
- Dziękuję, że tu nadal jesteś. Każdy inny facet uciekłby
już dawno daleko stąd.
- Ja nie jestem jak każdy inny.
Po tych słowach głowa zaczęła mi ciążyć, powieki opadać i
nie zauważyłam kiedy zapadłam w sen w ramionach chłopaka o którym kiedyś mogłam
tylko pomarzyć.
----------------------------------------------------------------
Rozdział dłuższy i dodany po dłuuuugiej przerwie, ale nawał wszystkiego spadł mi na głowę + brak weny. a z racji tego, że są wakacje to mam dużo czasu i tworzę to co tu widać oraz inne rzeczy. mam nadzieję, że rozdział sie podobał i postaram się wstawić kolejny w mniejszym odstępie czasowym
xx